W historii notowaliśmy setki przypadków, w którym z różnych powodów wielkie miasta zaczynały świecić pustkami, a ich liczba mieszkańców zaczynała się drastycznie obniżać. W Polsce przykładów drastycznego wyludnienia nie znajdujemy, możemy jednak wskazać przykłady kilku miast, które w porównaniu z niedaleką przeszłością zanotowały naprawdę spory spadek populacji.
Miasto upadłych fabryk – Łódź
Łódź to miasto w centralnej Polsce, kojarzone przede wszystkim ze swojego przemysłowego charakteru. Jeszcze w XIX wieku była to niewielka wioska – na przełomie wieków nastąpił jej gwałtowny rozwój, także demograficzny. Liczne fabryki, dające stabilne miejsca pracy przyciągały do Łodzi tłumy robotników – nic więc dziwnego, że w 1988 roku liczyła ona aż 854 003 mieszkańców. Było to drugie co do wielkości miasto w Polsce, a przede wszystkim prawdziwy kolos polskiej gospodarki. Sytuacja zaczęła się zmieniać po transformacji – razem z komunizmem upadło wiele państwowych firm, ludzie zaczęli trafić pracę. Rozpoczął się odpływ ludności z miasta, wiele osób zaczęło wybierać na stałe osiedlenie się bardziej atrakcyjne ośrodki – np. aglomerację warszawską. Miasto zaczęło kojarzyć się z opuszczonymi fabrykami, ponurymi blokowiskami oraz zadrapanymi kamienicami. W 2020 roku Łódź liczyła 672 185 mieszkańców, jej populacja zmalała więc na przestrzeni nieco ponad 30 lat aż o 180 tysięcy ludzi, a w rankingu największych polskich miast została wyprzedzona przez Kraków. Dzisiaj miasto prowadzi szeroko zakrojone działania mające na celu nadanie Łodzi nowego oblicza – nowoczesnego ośrodka postindustrialnego. Powstają nowe centra biznesowa, rekultywowane i adaptowane na nowe potrzeby są stare fabryki i kamienice. Powoli, miasto zaczyna się zmieniać, dostosowywać do XXI wieku. Czy negatywny trend demograficzny uda się odwrócić?
Ludzie opuszczają Śląsk!
Bardzo podobnie jak z Łodzią, sprawa ma się z licznymi miastami aglomeracji śląskiej. Również i w tym przypadku, upadek kopalni oraz zwiększona troska o atrakcyjność codziennego otoczenia oraz jakość powietrza spowodowały, że z górnośląskich miast młodzi wyprowadzają się na potęgę! Jako przykład podajmy Katowice, stolicę regionu, która w 1986 roku liczyła sobie aż 367 298 mieszkańców. Liczba ta zaczęła raptownie się zmniejszać w latach 90’, aby w 2020 roku spaść do 290 553. Ludność Gliwic zmalała natomiast z 223 tysięcy w 1988 roku do 178 tysięcy obecnie. Jeszcze bardziej drastycznie sytuacja przedstawia się w Bytomiu: z 240 tysięcy mieszkańców w 1987 roku, dzisiaj zostało raptem 167 tysięcy. Sosnowiec liczył sobie niegdyś prawie 260 tysięcy mieszkańców, dzisiaj 199 tysięcy. Podobnie jak w przypadku Łodzi, większość samorządowców próbuje odwrócić ten negatywny proceder, inwestując w procesy rewitalizacji. Katowice, Gliwice czy też Zabrze odnawiają stare kopalnie udostępniając je do zwiedzania dla turystów. W istocie, Śląsk przyciąga już w tej chwili więcej odwiedzających, którzy zainteresowani są tamtejszymi unikalnymi zabytkami techniki sięgającymi II połowy XIX wieku. Wydaje się jednak, że zapaść sporej części spośród tamtejszych porobotniczych osiedli jest na tyle wielki, że przed lokalnymi politykami jeszcze bardzo dużo zaangażowania – chociażby przy stworzeniu nowych miejsc pracy, które pozwoliłyby na rozwinięcie się w tym regionie alternatywnych dla górnictwa gałęzi gospodarki.
Zaskakujące dane, zakładałem, że najszybciej wyludniającymi regionami będą wschodnie, lub zachodnie rejony kraju, a nie Polska centralna.